Latest Blog Post

Rodzinne polowanie

Pospałem trochę.
Przeciągnąłem się leniwie na kanapie gdy nagle strzelba wylądowała na mojej klacie.
Machnięciem ręki zrzuciłem z siebie to żelastwo i podniosłem głowę.
Napotkałem wzrok matki, która z uśmiechem i rękoma pełnymi różnego rodzaju sprzętu na zombie, oświadczyła mi że nie ma lepszego miejsca by zastanawiać się nad swoim życiem niż podziemia pełne zombie.
Wiem że sama tam chodziła te kilka lat temu, nie wiem czy myśleć o swoim życiu, czy po prostu żeby ubijać potwory dla sportu... Ale mnie nie jara ani jedno ani drugie rozwiązanie.

Brak planów na przyszłość tak mnie przytłoczyły że jedynym zajęciem jakie chciałem wykonywać w ostatnim czasie to albo leżenie na kanapie albo upicie się butelką trucizny i to tak do nieprzytomności... No bo innej opcji nie ma.
Kariera przestępcza leży, miłości brak... A chciałem tak bardzo połączyć te rzeczy... Chciałem znaleźć bratnią duszę z którą będę mógł uczyć się i doświadczać ekscytacji robienia pierwszych napadów, a jak skończyłem? U staruszków w chacie na kanapie. No brawo ja!

Kiedy już się podniosłem, ubrałem zbroje, i jakieś inne dziwne rzeczy, co niby miały mi się przydać. Powoli zacząłem wychodzić z domu...
-Jeszcze weź Sól dla ojca bo leży nieprzytomny od kilku godzin! - Powiedziała Mama i rzuciła mi małą buteleczke.
No tak... Wiedziałem że to będzie mieć jakieś drugie dno...



No więc tak stoimy sobie teraz razem i dzielnie walczymy o przetrwanie. Ojciec i syn... I jest całkiem przyjemnie